Porażki będą się nam przydarzać to oczywiste i pewne. Nawet wskazane, jeżeli poważnie myślimy o sukcesie i rozwoju. Pytanie co my z tymi porażkami zrobimy? Czy będziemy się zamartwiać i pozwolimy się obezwładnić, czy może wyciągniemy wnioski i będziemy przeć dalej?

Porażki a żeglarstwo

My żeglarze wiemy co nieco o porażkach. Nie bez powodu w zawodach żeglarskich odrzucany jest jeden, czasem dwa najgorsze wyścigi i nie bierze się ich pod uwagę w podliczaniu wyników końcowych regat. Żeglarstwo ze wszystkich sportów jest jednym z bardziej nieprzewidywalnych. Czasem te porażki nie do końca zależą od nas, czasem są wynikiem naszych złych decyzji. Niemniej musimy bardzo szybko nauczyć się jak o nich zapominać, jak ich nie rozpamiętywać, bo zwykle za chwilę czeka nas kolejny wyścig. Tam już trzeba być w pełni skoncentrowanym na tym co nas czeka.

Czym są porażki?

Pierwsza i wbrew pozorom najtrudniejsza kwestia, to zrozumienie, że porażki nie są niczym złym. Wręcz przeciwnie niezbędne do tego, abyśmy się rozwijali, abyśmy się uczyli, abyśmy stawali się silniejsi i bardziej odporni.

Mam małe dziecko i mogę z bliska oglądać, jak to wygląda. Gdyby Kacper po paru próbach uznał, że porażka nie jest dla niego do zaakceptowania, to do dzisiaj by co najwyżej raczkował. Małe dziecko uczy się chodzić metodą prób i błędów. Niby rodzice pomagają, kibicują i podpowiadają, ale i tak dziecko wielokrotnie upadnie. I to nie tylko na pupę w miękkiej pieluszce. Litry łez wylane w trakcie tego procesu można liczyć w wiadrach. A mimo to, dziecko się nie zraża, wstaje i próbuje dalej.

To presja otoczenia, znajomych, czasem obcych ludzi powoduje, że przesadnie boimy się zacząć działać. Łatwo jest krytykować i wytykać błędy, w związku z tym łatwo paść ofiarą takiej krytyki. I co wtedy robimy? Nic. Absolutnie nic. Stoimy w miejscu. Wolimy nic nie robić i nie narażać się na nieprzyjemności i ryzyko niepowodzenia.

Drugi ciekawy przykład i zagadka w jednym. Która reprezentacja w historii Mistrzostw Świata w piłce nożnej przegrała najwięcej meczów? Chodzi mi o turniej finały, rozgrywane co 4 lata MŚ, nie wliczając w to eliminacji. Czy domyślasz się Drogi Czytelniku odpowiedzi?

Najwięcej meczów przegrała Brazylia, czyli reprezentacja, która najwięcej, bo aż pięciokrotnie triumfowała w Mistrzostwach Świata. Drugi kraj w niechlubnej klasyfikacji drużyn z największą liczbą porażek to Niemcy. Jest też drugi pod względem zwycięstw w turnieju.

Jak widzisz na tym przykładzie, nie da się osiągnąć mistrzostwa w sporcie, ale to samo odnosi się do biznesu, nie ponosząc po drodze porażek. To, dlaczego się ich tak boimy? Dlaczego nas paraliżują?

Zanim przejdę dalej, chciałbym zwrócić Twoją uwagę na jedną ważną kwestię. Ponoć najlepsze i najmądrzejsze jest uczyć się na błędach innych. I tak, i nie. Z jednej strony oczywiście warto czytać, poznawać życie i działania innych osób, które przed nami chciały osiągnąć to co my też planujemy zdobyć. Jesteśmy w stanie w ten sposób wyciągnąć wnioski, przynajmniej postarać się nie popełnić tych samych błędów. Ale, jest wielkie ale. Każdy z nas jest inny. Okoliczności działania i podejmowania decyzji też zwykle się różnią. Decyzje, które dla jednej osoby okazały się błędem i doprowadziły do porażki, dla Ciebie mogą mieć zupełnie inne – pozytywne konsekwencje. To samo działanie może przynieść zupełnie inny rezultat.

Znów podam Ci przykład z żeglarstwa. W regatach startując w drugiej, tej późniejszej grupie, kiedy pierwsza grupa jest już na trasie regat wszyscy, podglądamy, jak układa się wyścig. Która strona trasy jest korzystna, jak trzeba popłynąć, aby na pierwszej boi zameldować się na jak najwyższej pozycji.

Jednak każdy żeglarz wie, że powtórzenie tego co najlepsi z grupy płynącej przed nim, nie gwarantuje sukcesu. Wiatr co prawda może zachować się podobnie, może go być więcej w tych samych miejscach na akwenie, ale nie musi. Jest to potrzebna wiedza, ale musi być potem weryfikowana przez okoliczności w trakcie naszego wyścigu. To, co nie zadziałało w grupie wcześniejszej, może być skuteczne w trakcie Twojego wyścigu. Dokładnie tak samo może być w biznesie.

Każdy z nas jest inny i czasem musimy popełnić błąd, nawet jeżeli setki ludzi popełniły go przed nami, aby w pełni wyciągnąć lekcję dla siebie. Bo i te lekcje i wnioski mogą się bardzo różnić dla każdego z nas. Różne aspekty tych samych wydarzeń mogę okazać się kluczowe i ważne dla nas.

Nie bój się porażek. Nieżyjący już, wybitny koszykarz, Kobe Bryant powiedział:

„Jeżeli boisz się porażki, to zapewne przegrasz”.

Nie oznacza to wcale, że nie możesz nienawidzić porażek. Po prostu nie możesz się jej obawiać. Strach przed porażką to przede wszystkim strach przed nieznanym. To jak sobie z tym poradzić?

Po pierwsze zaakceptuj, że porażka może się zdarzyć. Jaki jest najbardziej czarny ze scenariuszów, kiedy po winie Ci się noga? Nie układaj sobie zbyt starannie takiej wizji. Nie chcemy, abyś przyciągał niepowodzenie. Jednak jak głębiej się zastanowisz nad konsekwencjami wpadki, szczególnie na długim dystansie czasowym, to zapewne okaże się to błahostką.

Porażki nie są niczym złym. Są jak najbardziej naturalne. Im więcej robimy, tym więcej ich mamy. I co? I nic! Kompletnie nic. Także nie dramatyzuj. Porażka nic nie znaczy. W tym momencie może Ci się wydawać, że to koniec świata. Ale upłynie trochę czasu i spojrzysz na to z innej perspektywy. Pamiętaj, że rzeczy przydarzają się dla NAS, a nie NAM. A jeżeli dodatkowo robimy to co lubimy porażki nie będą nas tak boleć. Ba, mogą stać się dodatkowym paliwem do pracy.

Po drugie pamiętaj, porażka to nic osobistego. Przestań myśleć, że to nie dla Ciebie, że wiedziałeś, że Ci nie wyjdzie. Zapanuj nad swoim wewnętrznym głosem. Nie kop się, nie biczuj, nic to nie daje. Jednocześnie uwolnij swoje emocje. Pozwól je sobie przeżyć. Być może powinieneś z kimś porozmawiać. Na zawodach zwykle masz trenera, są koledzy z klubu lub reprezentacji. W dorosłym życiu masz partnera, trenera czy mentora. A może masz tak dobrą relację z rodzicami, że właśnie z nimi mógłbyś na ten temat porozmawiać?

Ja wolałem przeżywać takie momenty sam ze sobą. To też jest rozwiązanie, ale nie trzymaj emocji zbyt długo w sobie, one Cię osłabią. Osobiście nawet w trakcie wyścigu, na przykład po nieudanym starcie, potrafiłem dać upust swoim emocjom, nie czekając do końca wyścigu.

Ci, co się ze mną kiedyś ścigali wiedzą, o czym mówię. Często zdarza mi się uderzyć pięścią w łódkę, czy nawet wykrzyczeć niecenzuralne słowa. Nie jestem z tego przesadnie dumny, ale dzięki temu schodzi ze mnie ciśnienie, resetuję się i mogę zacząć wyścig od nowa. Z miejsca, w którym aktualnie się znajduję. Nawet jeżeli jestem za wszystkimi, z tyłu stawki. Przestawiam się w tryb „gonienia” i robię co w mojej mocy, aby z czegoś, co wydaje się sytuacją beznadziejną, „zrobić wyścig”, który będzie można wliczyć do klasyfikacji generalnej. To szczególnie ważne w żeglarstwie, kiedy nie wiesz jakie niespodzianki przyniosą kolejne wyścigi i kolejne dni regat.

Następna rzecz, którą możesz zrobić to zdystansowanie się od porażki czy wpadki. Polecam technikę zaczerpniętą, z jednej z książek Tima Ferrisa. Polega na wizualizowaniu siebie i sytuacji, w której się znalazłeś z dalekiej perspektywy. Od razu dzięki temu praktykujesz wizualizację, co potem można wykorzystać do innych celów.

Zaczynasz obserwować w wyobraźni siebie, pomaga zamknięcie oczu, z zewnątrz jakby z drona czy lotu ptaka. Cały czas oddalając się od siebie. Aż do zniknięcia z widoku, aż do momentu, kiedy już siebie nie widzimy, a nasz dron szybuje gdzieś nad nami w kosmosie. Widać już tylko oddalającą się ziemię. Nagle się okazuje, że w obliczu kosmosu Twoja porażka to błahostka, niemające znaczenia wydarzenie, które przemija. Brzmi to może dziwnie, kiedy się o tym czyta, ale naprawdę warto wypróbować tę metodę.

Jak już przestaniesz się przejmować „głupotami”, przychodzi czas na analizę. Każda porażka ma swoje przyczyny. Musisz sobie odpowiedzieć na kilka pytań:

  1. Co poszło dobrze?
  2. Co poszło źle?
  3. Co zaniedbałeś?
  4. Jakich umiejętności Ci zabrakło?

Przegadaj to z trenerem / szefem / wspólnikiem. Z jego analizy tej samej sytuacji, tego samego wyścigu mogą przyjść nowe inne wnioski, których Ty ze swojej perspektywy nie dostrzegłeś.

Następnie przychodzi czas na wprowadzenie zmian i modyfikacji.

  1. Co zmienić?
  2. Co dodać?
  3. Jak inaczej podejść do następnej próby?

Stwórz nowy plan, nową strategię na kolejny wyścig lub projekt biznesowy. To działa dokładnie tak samo. Takie podejście zapewni Ci dużo, dużo łatwiejsze pokonywanie porażek i osiąganie celów we wszystkich sferach życia. Znów bądź otwarty na rozmowę i sugestie trenera czy mentora. To i tak Ty będziesz podejmował decyzje, biorąc za nie pełną odpowiedzialność. Warto jednak słuchać osób bardziej doświadczonych, które mniej osobiście podchodzą do problemu, przed którym stoisz. Nie możesz nic stracić, a wiele zyskać. Nie wierz w swoją nieomylność.

Jak najlepiej uodpornić się na porażki? Jak sprawić, aby się szybko z nich otrząsać i nie przejmować nimi?

Robić dużo rzeczy nowych i często wychodzić poza swoją strefę komfortu. Przezwyciężać swój strach przed niepowodzeniem, przed osądem innych.

Zrozum też jedną ważną rzecz na temat porażek. Zwykle, o ile oczywiście nie zaniedbaliśmy jakiś ważnych kwestii po drodze, porażki można było uniknąć, tylko nic nie robiąc. Bo podejmując decyzję, nie wiesz do końca, jakie będą jej konsekwencje. Zwykle jest to najlepsza decyzja, jaką mogłeś podjąć w tamtym momencie, mając wiedzę, jaką na tamten czas miałeś.

Teraz jest czas na analizę. Na zastanowienie się co mogę zrobić lepiej lub inaczej, aby uniknąć porażki w przyszłości. Nie ponosi porażek ten, kto nic nie robi. Banał, wielokrotnie powtarzany. Pytanie, czy na pewno prawdziwy? Pytanie, jakie konsekwencje niesie nic nierobienie? Bo to, że nie zrealizujesz swoich marzeń, nic nie robiąc to pewne. Pomyśl o tym.

Zamień swoje porażki w lekcje. Analizuj i ucz się na każdej wpadce. Spójrz na swoje niepowodzenie, które zdarzyły Ci się wiele lat temu. Czy dzisiaj też tak o nich myślisz? A może były początkiem czegoś nowego? Sprawiły, że ruszyłeś drogą, której nigdy byś się nie spodziewał?

To, co nam się udaje, buduje nasz sukces. Zarówno sportowy jak i zawodowy czy finansowy. To, co nam się nie udaje, kształtuje nasz charakter, naszą osobowość. Bez tego nie osiągniemy sukcesu, o jakim marzymy. A im bardziej ambitny jest Twój cel, tym więcej przeszkód na Twojej drodze.

Marcin Rudawski

Marcin Rudawski

Jestem mentorem, coachem, trenerem mentalnym. Pomagam sportowcom i ludziom biznesu wygrywać, osiągać więcej, budować postawy i nawyki. Stawać się lepszą wersją siebie.